środa, 29 września 2010

Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Nasze wycieczki do skansenów to przede wszystkim długie spacery na świeżym powietrzu, a do tego znakomita okazja do wytropienia czegoś ciekawego... Tak było i tym razem. Przeczytaliśmy w przewodniku, że sanocki skansen jest największy w Polsce (na 38 ha zgromadzono ponad 100 obiektów), pogoda była idealna na spacer, tak więc zapowiadało się udane popołudnie.
Skansen położony jest w bardzo malowniczej okolicy, na brzegu Sanu, u podnóża Białej Góry. Zaraz po wejściu za bramę udało nam się wytropić trzy jaszczurki przemykające wśród traw i liści. Kierując się w stronę zabytkowych budowli przechodziliśmy obok wielkiego... placu budowy. Jak się okazało, skansen wkrótce powiększy się o Galicyjski Rynek z przełomu XIX i XX wieku. 
Podczas naszego spaceru obejrzeliśmy m.in. młyn wodny, kuźnię, stodołę i wiejską karczmę. Julka zainteresowała się żarnami do mielenia mąki i oblepioną gliną chatką z dachem krytym słomą. Zaciekawiła ją też chatka będąca pracownią szewca. Julusiowi najbardziej spodobały się napotkane po drodze owieczki i kózki, które chętnie podchodziły do dzieciaków i dawały się pogłaskać.
Odwiedziliśmy piękną cerkiew greckokatolicką z pięknymi polichromiami, przed którą stał wielki, zdobiony dzwon. 
W skansenie znajduje się też kościół rzymskokatolicki i mnóstwo kapliczek.
Specjalną część parku etnograficznego zajmuje Ekspozycja Przemysłu Naftowego, czyli zbiór urządzeń, maszyn i przyrządów służących do wydobywania, przechowywania i przetwarzania ropy naftowej.

Skansen jest rzeczywiście ogromny, nie udało nam się zwiedzić całego, mimo, że spacerowaliśmy po nim ponad dwie godziny. Za to dzieciaki wybiegały się i wyszalały goniąc między ulami i wiatrakami, rzucając się skoszoną trawą, zbierając kamienie do swojej kolekcji i szukając biedronek. Było naprawdę super i nie żałowaliśmy, że zrezygnowaliśmy ze zwiedzania wnętrz budynków (trzeba wykupić dodatkową usługę przewodnika).
Dla tych, którym nie chce się nadwyrężać nóg, przewidziano możliwość zwiedzania podczas przejażdżki wozem konnym.
Przy wejściu do skansenu znajduje się płatny parking. Dzieciaki mogą zwiedzać ekspozycję bezpłatnie, nie trzeba też płacić za robienie zdjęć. W kasie można kupić przewodniki i inne wydawnictwa o skansenie. Przy wejściu znajduje się Gospoda pod Białą Górą, gdzie można posilić się po wyczerpującym spacerze.

oficjalna strona skansenu jest tutaj, polecamy też wirtualny spacer po muzeum (można zmieniać pory roku :))

2 komentarze:

  1. Urzekające zdjęcie z kołem młyńskim, przyszło mi na myśl ludowe wierzenie "woda spadająca z koła młyńskiego miała mieć magiczną moc. Panny myły w niej twarz, aby zachować urodę, a gdy woda została wypita przez zakochanych, sprawiała, że ich miłość trwała do śmierci. Było więc to idealne miejsce na randki dla zakochanych".
    Jestem pełen podziwu dla mamy tak wychowującej dzieci.
    Wyrosną z nich wartościowi ludzie, z pewnością!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    Przeczytałam kilka twoich postów. Są świetne.
    Podoba mi się, że jako samotna matka znajdujesz czas by pokazać swoim dzieciom piękno naszego kraju i nie tylko...
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń