poniedziałek, 22 listopada 2010

Muzeum Dobranocek w Rzeszowie


Chyba każdy w dzieciństwie zastanawiał się kto przebiera w piżamkę Misia Uszatka, jak duży w rzeczywistości jest jego pokoik i czy Plastuś jest naprawdę zrobiony z plasteliny. My postanowiliśmy wybrać się do Rzeszowa, żeby to sprawdzić J
Muzeum Dobranocek powstało w 2008 roku dzięki panu Wojciechowi Jamie – kolekcjonerowi, który swój niecodzienny zbiór postanowił przekazać miastu.

W trzech niewielkich pomieszczeniach zebrano mnóstwo wyjątkowych eksponatów, zabawek i bajkowych pamiątek z czasów PRL. Czego tam nie ma… są pluszowe Kreciki, Rumcajs, Filemon i Bonifacy, Reksio, a nawet Żwirek i Muchomorek. Są figurki Muminków, Bałwanka Bouli i  Smerfów. W gablotkach poukładane są najróżniejsze przedmioty związane tematycznie z konkretną dobranocką. I tak: mamy witrynkę poświęconą w całości Smerfom, Koziołkowi Matołkowi czy Wilkowi i Zającowi (z farbami plakatowymi z ich podobizną na pudełku, z „pstryczkiem - klikaczem”, elektroniczną grą w łapanie jajek i małym telewizorkiem ze slajdami, który kiedyś miało chyba każde dziecko). W witrynce Pszczółki Mai mamy rarytas – pierwsze polskie wydanie jej przygód z 1922 roku. Z zaciekawieniem  oglądaliśmy kolejne półki: Rumcajsa, Bolka i Lolka, Żwirka i Muchomorka, Kiwaczka, Colargola i Piaskowego Dziadka. Widzieliśmy też prawdziwego Plastusia!

Zwróciliśmy tez uwagę na wiszące na ścianach oryginalne folie z postaciami z kreskówek i tła z filmów rysunkowych powstających kiedyś w Bielsku Białej.

Największą atrakcją dla Julki i Julka były jednak oryginalne lalki z ich ulubionych filmów kukiełkowych. Biegali od gablotki do gablotki i oglądali Colargola, Misia Uszatka i Pacyka. Julce bardzo podobał się też pokoik Misia z klapniętym uszkiem. Z ciekawostek zauważyliśmy np. szalik Pingwinka Pik Poka, sandałki zajączka i pingpongowe główki Jacka i Agatki. Szczególnym eksponatem jest też oryginalna folia z kreskówki o Smerfach podarowana przez jednego z kolekcjonerów.

Muzeum jest naprawdę wyjątkowe. Dzieciakom bardzo się podobało, a i mamie na wspomnienie dzieciństwa zakręciła się łezka w oku... 


strona internetowa muzeum i wirtualne muzeum pana Wojciecha Jamy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz