niedziela, 30 września 2012

Średniowieczna Warownia Inwałd i Park Ruchomych Smoków


Dawno, dawno temu, za siedmioma górami... był sobie zamek, w którym mieszkali Królewicz Julek i Królewna Julka. U stóp zamku mieszkało stado smoków, ale to akurat nikomu nie przeszkadzało, bo były to bardzo miłe stworzenia, a na dodatek przyjaźniły się z Królewiczem...

Tak mogłaby się zaczynać nasza bajka, a jej akcja toczyłaby się oczywiście w Inwałdzie, gdzie w tym roku udostępniono zwiedzającym Warownię, a obok niej średniowieczną osadę i coś co najbardziej zainteresowało Julka, czyli Park Ruchomych Smoków.


Sam zamek jest odtworzony bardzo realistycznie - można pospacerować po dziedzińcu, zwiedzić mury obronne, a nawet wspiąć się na jedną z baszt, aby podziwiać piękne widoki. W  Warowni znajduje się też Zbrojownia, gdzie można przymierzyć rycerski szyszak i spróbować podnieść miecz oburęczny. Odważnym polecamy też wizytę w Sali Tortur - nas skutecznie odstraszyły jęki i krzyki wydobywające się stamtąd... 
Na głodomory czeka też zamkowa karczma serwująca specjalne smocze przysmaki.


Za to bardzo podobała nam się osada - do każdej chaty można wejść, spotkać się z jej mieszkańcami, zobaczyć czym się zajmują i spróbować samemu zostać garncarzem czy kowalem. Julek i Julka lepili więc filiżanki z gliny, pletli powrozy, tkali krajki, dmuchali miechami kowalskimi, a na koniec każde z nich wykuło swój własny haczyk. Zabawy było co niemiara :)


Tuż za chatą garncarza mieszka ogromny smok-wegetarianin, który co godzinę wychodzi ze swej jaskini i zieje ogniem, śpiewając przy tym wesołą piosenkę o tym, że woli jeść warzywa niż mięso. Czasami ni stąd, ni zowąd pojawia się mało bohaterski Rycerz Groszek, który z pomocą dzieci próbuje rozprawić się z potworem.


Fajnym pomysłem było też stworzenie Parku Ruchomych Smoków. Na razie ma on co prawda tylko czterech mieszkańców, ale miejsca jest sporo i na pewno już wkrótce zamieszka tu ogromne stado ziejących ogniem stworów. Julkowi do szczęścia wystarczyły te cztery smoki - każdego z nich oglądaliśmy nieskończoną ilość razy... Każdy smok ma swoją legendę, którą można przeczytać na tabliczce tuż obok niego, stamtąd też dowiedzieliśmy się co lubią jeść i jakie wydają odgłosy paszczą :)


Na koniec zostawiliśmy sobie średniowieczny sport ekstremalny, czyli strzelanie z łuku. My z Julkiem musimy jeszcze trochę potrenować przed następną olimpiadą, za to Julce szło całkiem nieźle - prawie wszystkie strzały wylądowały w tarczy...


Podsumowując - Warownia Inwałd to świetne miejsce na rodzinny wypad - my spędziliśmy w niej ponad 3 godziny świetnie się bawiąc. Niewykorzystanej przestrzeni zostało jeszcze sporo, więc na pewno co roku będzie tam przybywało nowych atrakcji, toteż i my będziemy tam częstymi gośćmi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz