Do Centrum Wspinaczkowego FORTECA w Krakowie pojechaliśmy już drugi raz - pierwszy raz „zaliczyliśmy”, gdy Julka miała 3 lata, wtedy tylko huśtała się na linie i skakała na materacach. Tym razem to Juluś „zwiedzał” halę, a Julka naprawdę się wspinała. W Fortecy jest sprzęt dla dzieciaków i ścianki o różnym stopniu trudności - na tych łatwiejszych Julka radziła sobie całkiem nieźle. Na jedne ścianki dzieci mogą wspinać się bez asekuracji, przy innych potrzebna jest asekuracja kogoś dorosłego (debiutantom pomocą służy czujny pan instruktor). Oprócz wspinaczki na ścianki, Julka próbowała swoich sił wdrapując się po drabince linowej i chodząc po linie (20 cm nad ziemią), ale i tak najfajniejsze okazało się huśtanie na lince, no i oczywiście „nietoperz”, czyli zwisanie głową w dół na linie.
Spędziliśmy tam prawie 2 godziny, a Julce tak się podobało, że nie chciała wracać do domu. Juluś też się bardzo dobrze bawił: wdrapywał się na materace, skakał po nich i zjeżdżał na dół, biegał po wszystkich zakamarkach hali i szukał „brum, brum”, czyli chwytów w kształcie samochodzików.
Spędziliśmy tam prawie 2 godziny, a Julce tak się podobało, że nie chciała wracać do domu. Juluś też się bardzo dobrze bawił: wdrapywał się na materace, skakał po nich i zjeżdżał na dół, biegał po wszystkich zakamarkach hali i szukał „brum, brum”, czyli chwytów w kształcie samochodzików.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz