wtorek, 19 czerwca 2012

Spotkanie z Myszką Miki, czyli nasza wycieczka do Disneylandu - część I


Wróciliśmy! I długo odsypialiśmy te pięć dni pełnych wrażeń. Dzieci są zachwycone, pierwszy raz w życiu leciały samolotem, i w końcu spotkały prawdziwą Myszkę Miki :)
Ale zacznijmy od początku. W ubiegłym roku wygraliśmy konkurs organizowany przez producenta Kubusia, nagrodą był voucher podróżny na dowolną wycieczkę. Po przeprowadzeniu narady rodzinnej zdecydowaliśmy się na wyjazd do Disneylandu. Zabraliśmy ze sobą Franka, a także dwie ciocie i dwóch wujków (w myśl zasady: im nas więcej, tym weselej).

Nasza przygoda zaczęła się już na lotnisku w Krakowie - dzieci nigdy wcześniej nie leciały samolotem, wszystko było dla nich nowe i chyba trochę się bały... Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem: nie zgubiliśmy bagażu, samolot wystartował o czasie, a w górze podziwialiśmy piękne obłoczki, a nie burzowe chmurzyska :) Przelatując nad Paryżem dostrzegliśmy nawet Wieżę Eiffla...  

Po niespełna dwóch godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku Charlesa de Gaulle'a. Była godzina 11.00. Pozostało nam tylko dostać się do hotelu... Okazało się to niesamowicie proste - prosto z naszego terminala udaliśmy się za strzałkami z napisem Disneyland, które zaprowadziły nas na przystanek autobusowy i już po 5 minutach wsiedliśmy do kolorowego pojazdu, który przewiózł nas do terminala 2F, gdzie musieliśmy poczekać, niestety, trochę dłużej. Czerwone autobusy Disneya odjeżdżają z lotniska kilka razy dziennie (dokładny rozkład jazdy można znaleźć np. tutaj) i podwożą gości pod drzwi hotelu (koszt biletu: 19 euro/dorosły, 15 euro/dziecko powyżej 3 roku życia). Droga minęła nam bardzo szybko - chyba każdy z nas zdrzemnął się przez chwilkę - po 40 minutach pan kierowca ogłosił: Santa Fe i już mogliśmy wysiadać - była godzina 13.00. 
Tak więc dotarcie z Krakowa do Disneylandu zajęło nam ok. 4 godzin :) 

W kolejnych postach opowiemy dokładniej, co i gdzie warto zobaczyć i przekażemy Wam mnóstwo praktycznych informacji, które na pewno przydadzą się przy planowaniu podróży do Magicznej Krainy Myszki Miki :)

2 komentarze:

  1. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy relacji. Byłyśmy z moją córką w Disneyland chyba 10 lat temu ;-) Ciekawe co się zmieniło ? Czy powstał już domek Myszki Miki ?
    Też mieszkałyśmy w hotelu Santa Fe :-) pod oknami naszego pokoju był malutki staw a w nim karpie koi ;-)
    I zdjęcia ! Prosimy duuuuużo zdjęć !

    OdpowiedzUsuń
  2. Relacji będzie jeszcze kilka - dużo mamy do opowiedzenia :) Domek Myszki Miki widzieliśmy... na mapie. Wciąż brakowało nam czasu albo akurat było nie po drodze, aby do niego wstąpić. Następnym razem na pewno nam się uda :) Pobyt w Hotelu Santa Fe, mimo, że tylko 2-gwiazdkowym, okazał się bardzo przyjemny.
    Pozdrawiamy serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń