wtorek, 25 marca 2014

Nie tylko krasnale, czyli wrocławskie ciekawostki Julka i Julki...


Lubimy Wrocław. Najbardziej, rzecz jasna, za krasnale. Stały punkt każdej naszej wycieczki do stolicy Dolnego Śląska wygląda właśnie tak - specjalna krasnoludkowa mapa do ręki, aparat fotograficzny w pogotowiu i wyruszamy na poszukiwania (efekty możecie zobaczyć np. TUTAJ).
A przy okazji wypatrujemy, tropimy i "obczajamy" inne ciekawostki. Julek i Julka bardzo lubią zabawę w "Kto pierwszy zobaczy coś ciekawego". Wszystko to, co zobaczyliśmy, fotografujemy. A potem wertujemy przewodniki i internet, i sprawdzamy, co tak naprawdę znaleźliśmy. 
Tym razem mieliśmy do dyspozycji jedno przedpołudnie na wrocławskim Rynku... Tak oto powstała lista wrocławskich ciekawostek Julka i Julki...

1. Na co czyha wielka ważka, czyli studencki Teatr Kalambur



Dawno temu w tej właśnie kamienicy przy ul. Kuźniczej działał studencki Teatr "Kalambur". Zanim został rozwiązany w 1994 r., wystawił wiele spektakli. Obecnie mieści się tu Art Cafe "pod Kalamburem". 

2. Fontanna Niedźwiadek przy Ratuszu


Przed Ratuszem we Wrocławiu spotkaliśmy niedźwiadka… Sympatyczny zwierzak stanął na Rynku już w 1902 roku. Pełnił wtedy funkcję fontanny - po odkręceniu kurka w jego obroży, z misiowego nosa lała się woda. Niestety, w czasie wojny rzeźba zaginęła... Udało się ją zrekonstruować dopiero w 1998 roku. Od tej pory stoi przy wejściu do Piwnicy Świdnickiej i chętnie pozuje dzieciakom do zdjęć :)

3. Kamieniczki Jaś i Małgosia


Te charakterystyczne kamieniczki stojące przy wrocławskim Rynku, na rogu ulic św. Mikołaja i Odrzańskiej, mają ponad 500 lat. Nazwano je imionami bohaterów baśni Braci Grimm, bo przypominają dwoje dzieci trzymających się za ręce. Ta wyższa, pięknie odnowiona to Małgosia, z lewej strony Jaś, w którym obecnie mieści się Domek Miedziorytnika. Pomiędzy nimi brama, którą kiedyś przechodziło się na przykościelny cmentarz... 

4. Jatki


Jatki to wąska uliczka niedaleko wrocławskiego Rynku (równoległa do ul. Malarskiej), urokliwie klimatyczna, pełna galerii sztuki i pracowni artystycznych mieszczących się w zacienionych kamieniczkach. 


W średniowieczu Jatki były jednym z dwóch miejsc we Wrocławiu, gdzie można było handlować mięsem. Pełne były wtedy kramów, przy których rzeźnicy sprzedawali swe wyroby. Charakterystyczne drewniane daszki osłaniały stoiska przed promieniami słonecznymi. Dziś miejsce to przejęli artyści...
Dla upamiętnienia pierwotnej roli, jaką pełniły Jatki, ustawiono tam Pomnik Pamięci Zwierząt Rzeźnych, przedstawiający odlane z brązu świnie, kozę, królika, gęś oraz koguta. 

5. Bajkobus


Bajkobus jest mobilną sceną Wrocławskiego Teatru Lalek. Dzięki temu spektakle mogą być grane dosłownie wszędzie :) Właśnie przy takich przystankach (umiejscowionych w atrakcyjnych turystycznie miejscach Wrocławia) w sezonie wiosenno-letnim odbywają się piękne przedstawienia w plenerze.

6. Dom "Pod Trzema Murzynami" i Kamienica "Pod Złotym Jeleniem"

kamienica na rogu ulic Ruskiej i Kiełbaśniczej

kamienica przy wrocławskim Rynku
Julek i Julka już wiedzą, że kiedyś budynki nie miały numerów i adresów, tylko nazwy - po to, żeby łatwiej było je odnaleźć. Nazwy pochodziły zazwyczaj od znajdujących się na tych budynkach (najczęściej na portalach nad drzwiami wejściowymi) symboli. 
We Wrocławiu spodobały nam się te dwie nietypowe kamienice... 

niedziela, 16 marca 2014

AquaDom & SEA LIFE w Berlinie



Koniki morskie, meduzy, ośmiornice, kraby i całe mnóstwo ryb - w sumie ponad 5000 mieszkańców w 35 akwariach i zbiornikach. To wszystko czekało na nas w Sea Life - świecie morskich stworzeń, którego zwiedzanie zostawiliśmy sobie na koniec maratonu po berlińskich atrakcjach dla dzieci (i nie tylko :). 
Najbardziej zachwycony wizytą był oczywiście Julek, który już przy wejściu złożył "specjalne" okulary, żeby lepiej widzieć pod wodą :)


A wody jest tam bardzo dużo - przechodziliśmy przez akwariowe tunele, przez mostki pomiędzy zbiornikami z płaszczkami i rekinami, ryby pływały nam nawet nad głowami. 

Cała wystawa podzielona jest na sektory - odtworzono "fragmenty" Morza Północnego i Morza Śródziemnego, a nawet głębiny Oceanu Atlantyckiego i Rafę Koralową.


Świetnym pomysłem okazał się interaktywny zbiornik - dzieciaki mogły dotknąć rozgwiazdy, muszli kraba pustelnika i obejrzeć je z bliska, a nawet dowiedzieć się mnóstwa ciekawostek na ich temat od animatora (pod warunkiem, że znało się język niemiecki) - była to chyba ulubiona atrakcja Julka w akwarium.


W 2014 w Sea Life została otwarta nowa wystawa "Kryjówka ośmiornicy" - rzeczywiście - czasem musieliśmy nieźle się natrudzić, żeby wypatrzeć jakiegoś głowonoga...
W jednym ze zbiorników mieszka Ophira - ośmiornica zwyczajna. Stworzenia te są podobno bardzo inteligentne, potrafią zmieniać kolor, tak by dopasować się do otoczenia, nie mają kości, a ich krew jest niebieska.


Nie udało nam się wypatrzeć pławikonika australijskiego, który wygląda jak połączenie konika morskiego z kępką wodorostów, ale za to widzieliśmy z bliska ogromne krewetki, homary, mureny, a nawet rekiny i płaszczki. Julkowi podobał się zwłaszcza japoński krab pacyficzny - największy na świecie stawonóg. poruszający się na długich, cienkich nogach (nie bez powodu jego angielska nazwa to Japanese spider crab).



A gdyby ktoś uznał, że to za mało atrakcji to może pospacerować po labiryncie Neptuna - zamiast zwykłych ścian labiryntu - lustra. Spróbujcie się nie zgubić! 

Koniec trasy - wychodzimy przechodząc przez sklepik z pamiątkami (ceny dość przystępne - dużo gadżetów w cenach do 10 euro), ale to jeszcze nie koniec zwiedzania - w budynku obok czeka nas jeszcze przejażdżka niezwykłą windą... 

AquaDom jest największym na świecie cylindrycznym akwarium z wodą morską. Umieszczone jest na 9 metrowym fundamencie i ma wymiary 16 metrów wysokości i 11,5 metra średnicy. Mieści 1 mln litrów wody oraz 1500 ryb z 97 gatunków. Wewnątrz akwarium znajduje się szklana winda - kilkuminutowa jazda nią wśród pływających dookoła kolorowych ryb to niezapomniane przeżycie.



niedziela, 9 marca 2014

Muzeum Historii Naturalnej w Berlinie


To była nasza druga wizyta w berlińskim Muzeum Historii Naturalnej. Tak samo jak trzy lata temu Julek większość czasu spędził w odwiedzinach u swoich ogromnych prehistorycznych kumpli (swoją drogą przez tyle lat dinozaury cały czas są w czołówce zainteresowań Julka - jakiś rok temu zostały co prawda zdetronizowane przez klocki Lego, ale dzielnie trzymają się na drugim miejscu :). 
A jest tu co oglądać - szkielet brachiozaura mierzący 13,27 m, jako najwyższy na świecie, został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa. Został on wykopany na wzgórzu Tendaguru w Tanzanii, jego wiek szacuje się na 150 mln lat. Obok niego prezentują się mniej sławne: kentrozaur, allozaur, diplodok i cała masa innych mniejszych szkieletów.


Tym razem przy wejściu wypożyczyliśmy audioprzewodnik w języku polskim, więc Julek z przejęciem słuchał ciekawostek na temat wykopalisk i życia dinozaurów. 


Bardzo podobały nam się interaktywne ekrany i specjalne lornetki - gdy przez nie patrzyliśmy stojące przed nami na sali szkielety nagle ożywały i zaczynały spacerować wśród drzew skubiąc leniwie liście i rozglądając się dookoła.

"Ewolucja w akcji" to tytuł kolejnej wystawy, która zatrzymała nas na dłużej. W bardzo ciekawy sposób prezentuje mechanizmy ewolucji odpowiedzialne za wygląd i zwyczaje zwierząt. Możemy dowiedzieć się np. dlaczego zebra ma paski i co wspólnego ma z tym mucha tse-tse, jak wygląda szkielet żółwia i  czyim przodkiem była wymarła w XIX wieku kwagga.


W kolejnych salach można obejrzeć kolekcję wypchanych zwierząt (obecnie, niestety, czasowo zamknięta), modele owadów w ogromnym powiększeniu, a także sposoby i techniki preparowania zwierząt (bardzo ciekawe, choć mało przyjemne do oglądania). Jest tu nawet  "spreparowany" Bobby - ogromny goryl, który w latach 1928-1935 mieszkał w berlińskim zoo.

Duże wrażenie zrobiła na nas specjalna klimatyzowana sala z kolekcją 276 tysięcy słoi, słoików i słoiczków, w których znajdują się zanurzone w etanolu rozmaite stworzenia - pająki, ryby, skorupiaki, a nawet małe ssaki. 



Muzeum jest bardzo duże i szczerze mówiąc kilka wystaw ominęliśmy biorąc pod uwagę tylko to, co może zainteresować dzieciaki. Niemniej jednak, na pewno za kilka lat tu wrócimy, żeby poznać historię ewolucji Ziemi, dowiedzieć się jak powstał wszechświat i Układ Słoneczny, zobaczyć meteoryty z Marsa i kolekcję minerałów.

A dla tych, którzy dorwali do końca relacji odpowiedzi na zagadki:
1. Paski zebry to przede wszystkim kamuflaż przed drapieżnikami, ale nie tylko... chroni je też przed muchami tse-tse, którym ze względu na budowę oczu, trudniej zobaczyć biało-czarną zebrę niż brązową gazelę...
2. Szkielet żółwia wygląda tak:


3. Kwagga to przodek dzisiejszej zebry - była do niej bardzo podobna, z jedną różnicą - paski miała tylko do połowy ciała.

piątek, 7 marca 2014

Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds w Berlinie


W 1835 r. przy ulicy Baker Street w Londynie, Marie Tussaud otworzyła pierwszą wystawę woskowych odlewów głów arystokratów z rewolucji francuskiej. Wtedy jeszcze nie przypuszczała, że kolekcja ta będzie kiedyś liczyła setki figur najsławniejszych gwiazd i osobistości, a filie stworzonego przez nią Muzeum będą rozrzucone po całym świecie, na czterech kontynentach.  

Jedna z nich mieści się w Berlinie, przy słynnej ulicy Unter den Linden, niedaleko Bramy Brandenburskiej (ok. 10 minut piechotą). 

Oprócz gwiazd filmu, estrady i sportu można tam "spotkać" sławnych naukowców, polityków i postacie historyczne. Jedynym Polakiem, którego postać możemy oglądać w Muzeum jest Papież Jan Paweł II.

Oczywiście wszędzie i ze wszystkimi można robić sobie zdjęcia, z czego chętnie korzystaliśmy - popatrzcie tylko :)




















niedziela, 2 marca 2014

Legoland Discovery Centre w Berlinie


Namówieni przez naszego małego Legomaniaka, postanowiliśmy zamienić tegoroczne zimowe ferie w górach na weekend w Berlinie - zawsze to jakaś odmiana :) Harmonogram wycieczki był bardzo napięty, ale głównym punktem programu była wizyta w Lego Discovery Centre.
Buszując przed wyjazdem po stronie internetowej Centrum Lego natknęliśmy się na promocję Kombi, czyli zniżki przy zakupie przez internet biletów łączonych do kilku atrakcji w mieście (TUTAJ). Oczywiście, skorzystaliśmy, i dzięki temu będziemy mogli zaprezentować Wam więcej atrakcji czekających na dzieci w Berlinie :)


Lego Discovery Centre to po prostu kilkupoziomowe tematyczne centrum rozrywki dla dzieci. Miejsc do zabawy jest tam tyle, że spokojnie wystarczy na całą leniwą niedzielę... Te spodobały nam się najbardziej...

- Fabryka Lego - odbywający się kilka razy dziennie pokaz produkcji klocków w specjalnie na tę okazję otwieranej "Fabryce". Linia produkcyjna jest obsługiwana przez dzieci, a na koniec pokazu każde z nich otrzymuje unikatowy egzemplarz wyprodukowanego "przed chwilą" klocka.


- Lego Cinema 4 D Studio to ok. 15 minut niezapomnianych wrażeń dla małych i dużych. Oprócz efektów 3D w kinie możemy poczuć podmuch wiatru czy padające krople deszczu. My trafiliśmy na historię rodem z krainy Lego Castle - byli rycerze, czarnoksiężnik i królewna (aktualny repertuar można sprawdzić TUTAJ). 

- W Miniland czeka na nas miniaturowy Berlin ze wszystkimi najważniejszymi budynkami  - jest Brama Brandenburska, "upadający" po naciśnięciu guzika Mur Berliński, Reichstag, Dworzec Główny z kursującymi pociągami, Berliner Dom (czyli ewangelicka katedra zbudowana z 300 tys. klocków), a nawet nieistniejący już obecnie ogromny pałac królewski stojący kiedyś w centrum Berlina.


- W krainie Star Wars musieliśmy zabawić nieco dłużej, ale wcale nie żałujemy, bo spotkaliśmy sympatycznych znajomych....


- Czas na jazdę smoczym pojazdem po zakamarkach zamku. Wagonik wiezie nas niczym w tunelu strachu (tylko te strachy takie bardziej śmieszne niż straszne). Ciekawscy mogą nawet zajrzeć do zamkowej kuchni, a dla odważnych spotkanie oko w oko ze smokiem ziejącym... wodą :) I wszystko zbudowane z klocków...

- Wstąpiliśmy też na lekcję magii do samego Merlina, który zaprosił nas na przejażdżkę nietypowym latającym pojazdem...


- Julkowi najbardziej spodobała się kraina Lego Ninjago - tam mali adepci wschodnich sztuk walki mogli spróbować swoich sił w konkurencjach na szybkość, precyzję i zwinność - hitem okazał się labirynt laserowy :)


- Warsztaty dla małych konstruktorów Lego odbywają się co godzinę. Prowadzone są co prawda w języku niemieckim, ale Julkowi i Julce w niczym to nie przeszkadzało - świetnie sobie poradzili i tak oto powstały dwie mini budowle przedstawiające Reichstag (można je później kupić w sklepiku za 2,50 euro). 


W Centrum zabaw Lego znajdują się oczywiście stanowiska z mnóstwem klocków, więc dzieciaki mogą do woli budować, konstruować i potem np. testować swoje pojazdy na specjalnych torach wyścigowych. Jest też specjalny "legowy" kulkoland dla najmłodszych, kawiarnia oraz salki urodzinowe. Przy wyjściu znajduje się świetnie zaopatrzony sklepik firmowy (ceny właściwie takie same jak w naszych sklepach Lego, a niektóre zestawy można nawet kupić taniej). 


Gdyby nie to, że czekały na nas kolejne punkty wycieczki do zwiedzania, to spędzilibyśmy w Centrum Lego pewnie cały dzień. Na pocieszenie wspólnie postanowiliśmy, że jak się uda, to w wakacje pojedziemy do Legolandu :)