niedziela, 22 kwietnia 2012

Poranek z Pandą w Instytucie Konfucjusza w Krakowie


I oto trafiliśmy do miejsca, o którym wcześniej nie słyszeliśmy, chociaż wydawało nam się, że mapę dziecięcych atrakcji Krakowa mamy dość dobrze opanowaną. A jednak... Okazało się, że Instytut Konfucjusza, bo o nim mowa, organizuje specjalnie dla przedszkolaków "Poranki z Pandą". A ponieważ nie tak dawno Mali Wędrowcy dostali postcrossing'ową kartkę właśnie z Chin, postanowiliśmy wybrać się na zajęcia, których tematem był chiński dom.


Nǐhǎo - tak witają się Chińczycy, i tak na początek każde z dzieci musiało przywitać się przechodząc przez specjalną bramę symbolizującą wejście do domu. Potem na dzieciaki czekał dwugodzinny maraton zabaw ruchowych, plastycznych (malowanie kolumn do chińskiego domu, rysowanie chińskich znaków), nauka chińskich słówek, a nawet mini kurs jedzenia pałeczkami. Za każde wykonane zadanie dzieciaki dostawały specjalne naklejki. Zajęcia prowadzili przesympatyczni animatorzy, na czele z Pandą oraz "prawdziwym Panem Chińczykiem". Na koniec każde z dzieci dostało słodycze i ... po jeszcze jednej naklejce :)


Dzieciaki naprawdę świetnie się bawiły. 
Dowiedzieliśmy się, że zajęcia będą odbywać się cyklicznie, więc na pewno jeszcze nieraz wybierzemy się na spotkanie z chińską kulturą (może w końcu Julkom przestaną mylić się Chiny z Japonią :))
Więcej informacji na temat Instytutu Konfucjusza i zajęć dla dzieci tutaj
Aha, zajęcia są bezpłatne, wymagana jest jedynie wcześniejsza rezerwacja :)

czwartek, 19 kwietnia 2012

Zamek Krzyżtopór w Ujeździe


Zamek Krzyżtopór pamiętam jeszcze z wycieczki szkolnej, a największe wrażenie zrobiła na mnie jego historia i opowieści o tym jak wyglądał dawniej. Dlatego zanim wybraliśmy się do Ujazdu, najpierw opowiedziałam dzieciom o tym, że kiedyś był to najwspanialszy zamek w Europie (później zbudowano Wersal), że nad jadalnią zamiast sufitu było... ogromne akwarium, o tym, że konie w stajniach jadły z marmurowych żłobów i przeglądały się w kryształowych lustrach, o tym, że pod zamkiem wybudowano tunel, którym można było dostać się do położonego nieopodal zamku w Ossolinie, a przemieszczano się w nim zaprzężonymi w konie saniami, które cichutko sunęły po.... cukrze. Legenda mówi, że zamek wybudowano stosując symbolikę kalendarza: miał więc 4 narożne baszty (jak 4 pory roku), 12 dużych sal (jak 12 miesięcy), 52 komnaty (jak 52 tygodnie w roku), 7 wejść (jak siedem dni tygodnia) i 365 okien (tyle, ile dni w roku). 


Mimo, że dzisiaj zamek jest zniszczony, wchodząc na jego dziedziniec czuje się jakąś magię i tajemnicę, która go otacza. Może to dlatego, że aż 90% jego murów zachowało się do naszych czasów. Wrażenie robi też jego wielkość i mnóstwo zakamarków, piwnic, schodów i przejść. Julka oczywiście od razu zaproponowała zabawę w chowanego, która niestety (ze względów bezpieczeństwa) nie doszła do skutku :) 

Obecnie na zamku trwają prace remontowe, dlatego trzeba liczyć się z utrudnieniami w zwiedzaniu.
Historię zamku oraz informacje turystyczne można znaleźć na oficjalnej stronie Krzyżtoporu.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Muzeum Zoologiczne UJ w Krakowie


Julek, jak wiadomo jest znawcą nie tylko dinozaurów, ale też wszelakiego rodzaju zwierząt. Nieraz zdarzało się, że "zagiął" nawet Dziadka pytając go np. o "matlonicę" (matronica to taka ryba z lampeczką żyjąca głęboko, głęboko na dnie oceanu ;).
Paskudna pogoda nie pozwalała nam ostatnio wybrać się np. do zoo, ale za to w końcu odwiedziliśmy Muzeum Zoologiczne UJ. Mało kto wie, że w Krakowie znajduje się takie miejsce: mało rozreklamowane,  niezbyt oblegane przez zwiedzających, ale za to bardzo, bardzo ciekawe. To tam można zmierzyć się ze szkieletem wieloryba czy boa dusiciela, stanąć oko w oko z niedźwiedziem czy bez strachu przyjrzeć się z bliska skorpionowi. W kilkudziesięciu gablotach na małych zoologów czekają m. in. ogromne pająki, egzotyczne motyle, sympatyczne patyczaki, dziwaczne kolczaste ryby, kolorowe kolibry, a nawet kret albinos. 


Dzieciaki mają niewiele okazji, żeby obejrzeć jak zbudowany jest prawdziwy kopiec termitów i jak wygląda żyjąca głęboko pod wodą kuzynka matronicy - żabnica. W Muzeum mogą na własne oczy zobaczyć przyssawki na łapach gekona, długie pazury leniwca czy kopytko-pazury mrównika ( nie mającego oczywiście nic wspólnego z mrówkojadem). 


Dzięki informacjom i ciekawostkom umieszczonym przy eksponatach zwiedzanie połączone jest z mega dawką nowych, często zaskakujących informacji na temat świata zwierząt. Wiedzieliście, że najszybszą antylopą Azji jest suhak? Kiedy biegnie z prędkością nawet 80 km/h, nie widać ruchu jego nóg. A gdzie znajdują się nozdrza małego nielota - kiwi? Na końcu jego dzioba!


Muzeum jest niewielkie, ale nie nastawiajcie się na szybkie zwiedzanie - do zobaczenia jest naprawdę bardzo dużo. W 2013 roku zbiory Muzeum mają zostać przeniesione do nowego (powstającego właśnie) budynku Centrum Edukacji Przyrodniczej. My na pewno wybierzemy się, żeby zobaczyć ekspozycję w nowej lokalizacji.
więcej informacji na stronie internetowej Muzeum