czwartek, 21 kwietnia 2011

Park przy Wrocławskim Teatrze Lalek


Spacerując obok Teatru Lalek we Wrocławiu znaleźliśmy niewielki, ale przeuroczy park, pełen atrakcji dla maluchów. Tuż za wejściem do ogrodu znajduje się fontanna otoczona ławeczkami. Stanowi ona replikę XIX-wiecznej fontanny stojącej kiedyś w tym miejscu. Przedstawia chłopca trzymającego za szyję łabędzia, z którego dzioba woda tryska na 3,5 metra w górę. Niedaleko, na otwarcie sezonu czekają już scena teatralna oraz mała kawiarenka.
Idąc dalej odnowionymi alejkami wśród drzew napotykamy wolierę. Niestety, nie ma w niej żadnych mieszkańców - pewnie jest jeszcze za zimno...


Docieramy na drugi koniec parku. Julki zafascynowane patrzą na piękną, kolorową karuzelę. Podobno przywieziono ją do Wrocławia aż z Francji. Białe konie i karety kręcą się przy dźwiękach muzyki. Miły pan obsługujący karuzelę pozwala Julkowi włączyć ją pilotem. Dzieciaki są zachwycone - Julka nawet wyciąga swoje oszczędności, żeby tylko przejechać się jeszcze raz :)
Idziemy dalej, przed nami "kosmiczny" plac zabaw. Huśtawki i zjeżdżalnie wyglądają, jakby spadły z innej planety. Do tego specjalne, gumowe podłoże w czarno-białą szachownicę. Julka od razu znajduje koleżanki i biega z nimi, Julek spokojnie wypróbowuje wszystkie urządzenia. Najbardziej przypada mu do gustu ślizgawka ze ścianką wspinaczkową i futurystyczny bujak.

Zgłodnieliśmy trochę po tych szaleństwach na świeżym powietrzu. Na szczęście tuz obok, w podziemiach Teatru znajduje się niesamowita restauracja "Teatralna". Jej wnętrza, zaprojektowane specjalnie z myślą o najmłodszych, naprawdę robią wrażenie. W każdej sali czekają na nas niespodzianki, z sufitu zwisają stoliki, w ścianach kryją się dziwni lokatorzy, wokół ogromnego drzewa jeździ kolejka i naprawdę można zajrzeć do mysich dziur albo wystąpić na najprawdziwszej scenie. W restauracji jest specjalne menu dla maluchów oraz kącik, gdzie dzieciaki mogą odpocząć i pobawić się.

środa, 20 kwietnia 2011

Wrocławskie krasnale

Kiedy powiedziałam dzieciakom, że jedziemy na poszukiwania krasnoludków, nie mogły się doczekać, choć tak naprawdę chyba nie do końca w to uwierzyły... A jednak... w końcu udało się nam dotrzeć do magicznego miasta - stolicy krasnali...
Nasze poszukiwania zaczęliśmy, kierując się oczywiście w stronę Rynku, gdzie aż roi się od małych ludzików w szpiczastych czapeczkach. Zaopatrzeni w specjalną, krasnoludkową mapę Wrocławia ruszyliśmy przed siebie. Julka co kilkanaście metrów wołała: "Tam jest!", chociaż niektóre skrzaty naprawdę trudno było dostrzec...
Oczywiście z każdym krasnoludkiem Julki robiły sobie pamiątkowe zdjęcie :) Odgadywaliśmy co robi mały ludzik i jak może mieć na imię. 

Pierwszy napotkany krasnal patrzył na nas z góry wisząc na lampie. Podobno wdrapał się tak wysoko, żeby lepiej widzieć okolicę :) Tak w ogóle, krasnali latarnianych jest we Wrocławiu więcej, dzielą się na wspinaczy i spoglądaczy. Nasz wydawał się należeć do tych pierwszych :)
Zaraz obok napotkaliśmy dwóch miłośników muzyki: Grajka i Melomana. Jeden z nich z gra na małej gitarce, drugi, leżąc sobie i machając nogami, słucha jego melodii...

Idąc slalomem pomiędzy kamiennymi kulami docieramy do chyba najczęściej fotografowanych krasnali - Syzyfków. To podobno dzięki nim, po każdej imprezie na Rynku, kule grzecznie wracają na swoje miejsce. Jula postanowiła im trochę pomóc :)

Przy jednym z banków spotkaliśmy Bankusia - w wyciągniętej łapce trzyma banknot stukrasnalowy (?), ale nie zamierza się nim z nikim podzielić - Julka sprawdzała :)

Zaraz obok zauważyliśmy mały bankomacik Oddziału Krasnoludzkiego WBK. Julek i Julka grzecznie stanęli w kolejce, ale, niestety, nie udało nam się wypłacić gotówki...

Przy fontannie na Rynku spotkaliśmy Życzliwka - ten wesoły skrzat stara się każdemu umilić dzień. W ręce niesie słonecznik i macha przyjaźnie do odwiedzających go gości.  Ma nawet swoje święto, które obchodzone jest  21 listopada.

Krasnal Turysta znalazł swoje miejsce nie gdzie indziej, a przed Centrum Informacji Turystycznej. Udało nam się go złapać w ostatniej chwili, był już spakowany i właśnie szykował się do wyjazdu...

Ci trzej mali przyjaciele stojący przed ratuszem mają bardzo ważną misję do spełnienia. W-skers wraz ze swoimi przyjaciółmi Głuchoniemym i Niewidomym, wędrują po Wrocławiu i sprawdzają, czy miasto jest przyjazne dla osób niepełnosprawnych. Krasnale są ambasadorami akcji "Wrocław bez barier".

Przy poczcie zauważyliśmy Pocztowca - to bardzo pożyteczny krasnal - dzięki niemu wszystkie listy wrzucone do skrzynki docierają na czas do adresatów :)
Wyjątkowym miejscem okazała się krasnoludkowa fontanna przy Teatrze Lalek. Zaprojektował ją nie kto inny, a Paweł Pawlak. Dowiedzieliśmy się, że jest on też autorem ilustracji do historii skrzatów z fontanny, którą opisał Wojciech Widłak. Książka nosi tytuł "Sekretne życie Krasnali w Wielkich Kapeluszach". Niestety, mimo podjęcia kilku prób, nie udało jej się kupić na naszej wycieczce. Została jednak dopisana do listy książkowych zakupów :)

Krasnal Puszczający Stateczki

Krasnal Karmiący Ptaki

Parasolnik i Wierzbnik

Naprzeciwko Teatru Lalek, przed wejściem do Mediateki mieszka sobie krasnal, który chyba niedawno przywędrował do Wrocławia, bo nie udało nam się go zlokalizować na naszej mapie. Mały Bibliofil siedzi sobie i czyta książkę - szczęściarz :)

Na koniec udało nam się spotkać najważniejszego skrzata w mieście. Papa Krasnal stoi dumnie przy wyjściu z przejścia podziemnego przy ulicy Świdnickiej już od 2001 roku. To on był pierwszym krasnalem, który zamieszkał we Wrocławiu, a inne skrzaty poszły za jego przykładem....
Wrocławskim krasnalom poświęcona jest strona internetowa, na której można dowiedzieć się więcej o tych sympatycznych mieszkańcach stolicy Dolnego Śląska.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Niedźwiadek z wrocławskiego rynku


Przed Ratuszem we Wrocławiu spotkaliśmy niedźwiadka… Sympatyczny zwierzak stanął na Rynku już w 1902 roku. Pełnił wtedy funkcję fontanny - po odkręceniu kurka w jego obroży, z misiowego nosa lała się woda. Niestety, w czasie wojny rzeźba zaginęła... Udało się ją zrekonstruować dopiero w 1998 roku. Od tej pory stoi przy wejściu do Piwnicy Świdnickiej i chętnie pozuje dzieciakom do zdjęć :)

wtorek, 12 kwietnia 2011

Walim


Chyba każdy miłośnik rajdów samochodowych zna walimskie "patelnie". Przy okazji ostatniej eliminacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski -  39. Rajdu Świdnickiego, Julek i Julka też "zaliczyli" najsłynniejsze zakręty w Polsce. 


W maju 2008 roku tuż przy trasie odcinka specjalnego został odsłonięty pomnik upamiętniający znanych, tragicznie zmarłych, rajdowców - Mariana Bublewicza i Janusza Kuliga.

W okolicach Walimia znajdują się też niecodzienne atrakcje turystyczne - sztolnie, kompleks podziemi Riese czy XIV-wieczna kopalnia rud i srebra Siberloch. Niestety, zabrakło nam czasu, żeby je zwiedzić. Nadrobimy to na pewno podczas następnej wycieczki w Góry Sowie...

słynne walimskie "patelnie"

niedziela, 3 kwietnia 2011

Chodząca sosna w Wełeczu


Chodząca sosna w miejscowości Wełecz, koło Buska-Zdroju jest bardzo nietypowym pomnikiem przyrody. Nie jest ona ani wyjątkowo stara, ani rekordowo duża. Jest za to bardzo dziwna, przypomina bowiem drzewo-pająka kroczącego na nogach-korzeniach. Jej pień zaczyna się dopiero ok. 3 m nad ziemią. Swoją postać "zawdzięcza" ludziom, którzy przez wiele lat wybierali spod niej piasek aż odsłonięte zostały jej korzenie.  Od 2002 roku sosna jest pomnikiem przyrody.

Dojazd: przy drodze Busko-Zdrój-Pińczów w miejscowości Wełecz niedaleko stacji paliw Lotos należy skręcić w nieutwardzoną leśną drogę (przy głównej drodze znajduje się drogowskaz prowadzący do sosny).

MIM-kowy poranek z wodą w Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie

Na ostatnich warsztatach w Muzeum Inżynierii Miejskiej Julki bawiły się wodą... przelewały, mieszały, próbowały i rozlewały :) Wspólnie zastanawialiśmy się, czy woda ma kształt, zapach i smak. Sprawdzaliśmy, czy wszystko można rozpuścić w wodzie i co dzieje się z kostką lodu po wyciągnięciu z zamrażarki... Na koniec dzieciaki wspólnie "rozgryzły" w jaki sposób woda krąży w przyrodzie, a nawet dowiedziały się skąd bierze się deszcz, śnieg i mgła.
Julkowi i Julce tak się podobało, że po powrocie do domu wyciągnęliśmy z półki "101 eksperymentów z wodą" i nastąpił ciąg dalszy zabawy :)