wtorek, 12 sierpnia 2014

Pomiędzy Budą a Pesztem, czyli nasz subiektywny przewodnik po stolicy Węgier


Pomiędzy Budą, a Pesztem jest oczywiście Dunaj,a nad nim aż siedem mostów. Kilka z nich przemierzyliśmy podczas naszego krótkiego pobytu w stolicy Węgier. Pokażemy Wam miejsca, które trzeba zobaczyć będąc w Budapeszcie i takie, które odkryliśmy przypadkiem. Opowiemy Wam co podobało nam się najbardziej i jak poradziliśmy sobie nie znając ani jednego słowa w języku węgierskim :)


A jak Anonymus


Pomnik stojący przy Zamku Vajdahunyad w Lasku Miejskim przedstawia pierwszego kronikarza Węgier, żyjącego na przełomie XII i XIII w. Mimo, że jego zakapturzona postać przypomina dementora, dzieci chętnie wdrapują mu się na kolana i pozują do zdjęć. Według legendy dotknięcie pióra na pomniku Anonymusa zapewnia natchnienie artystyczne.


B jak Bazylika św. Stefana



Szent István Bazilika jest największym kościołem na Węgrzech (może pomieścić aż 8500 osób). Nazwany został na cześć pierwszego króla węgierskiego - Stefana I, którego zasuszona dłoń przechowywana jest wewnątrz świątyni jako relikwia. Wieża z kopułą ma aż 96 metrów wysokości (dokładnie tyle samo co wieża budynku Parlamentu). Na jej antresolę można wyjść po schodach lub wyjechać windą.

Bazylika jest drugim pod względem wysokości budynkiem w Budapeszcie (wyższa jest tylko Wieża Telewizyjna).



C jak Cytadela


Wzniesiona na Górze Gellerta przez Austriaków po upadku węgierskiej Wiosny Ludów. Ogromna - ma 220 m długości, 60 m szerokości, jej mury w mają wysokość 16 m. Miała być postrachem dla całych Węgier - na szczęście jej ponury charakter szybko została zmieniony - już pod koniec XIX w. była miejscem spotkań majówkowych, a teren dokoła niej zamieniono na park. 
Dzisiaj mieszczą się w niej: muzeum, restauracja, dyskoteka oraz schronisko młodzieżowe.


D jak Dunaj


Dunaj jest drugą (po Wołdze) najdłuższą rzeką w Europie, płynie aż przez 10 krajów, m.in. przez Węgry. 
Nazywany również "Perłą Dunaju" Budapeszt powstał kiedyś z połączenia miast leżących po dwóch stronach Dunaju - prawobrzeżnych  Budy i Óbudy oraz lewobrzeżnego Pesztu. Wzdłuż rzeki biegnie promenada, przy której znajdują się skwerki, pomniki, fontanny. Najpiękniejszy widok jest z niej nocą - podświetlone budowle i mosty wyglądają wprost magicznie.
Spacerując promenadą spotkaliśmy Małą Księżniczkę siedzącą na barierce oddzielającej tory tramwajowe od chodnika. Autor rzeźby Laszló Marton przedstawił w ten sposób swoją 6-letnią córeczkę przebraną w strój księżniczki. Oryginał rzeźby znajduje się w węgierskiej Galerii Narodowej.



E jak Elite Apartaments Budapest

Miejsce, w którym mieszkaliśmy podczas pobytu w Budapeszcie znaleźliśmy w serwisie booking.com. Apartament w centrum miasta, w dawnej dzielnicy żydowskiej, tuż obok największej synagogi w Europie okazał się świetną bazą wypadową na spacery po najpiękniejszych miejscach stolicy Węgier. Mieliśmy też naprawdę blisko do bistro, sklepu i restauracji. Obsługa, oczywiście, m.in. w języku angielskim. Polecamy szukającym fajnego miejsca na nocleg :)


F jak forinty

Tak, tak na Węgrzech w dalszym ciągu płacimy forintami. Na początku trochę trudno się przestawić na ceny w dziesiątkach tysięcy - wydaje się, że to bardzo drogo, ale po przeliczeniu na złotówki ceny są porównywalne do tych w Polsce, np. porządna porcja zupy gulaszowej z chlebem w restauracji w centrum Budapesztu kosztuje 1200 forintów, czyli ok. 16 zł, a za naprawdę duże lody musimy zapłacić 700 forintów, czyli ok. 9 zł. Bilet rodzinny do zoo kosztuje 7300 forintów, a kürtőskalács, czyli słodki kołacz (o którym za chwilę) 800 forintów (ok.10 zł). W wielu miejscach można też płacić w euro.


G jak Gellert



Wzgórze o wysokości 235 m wznoszące się po budańskiej stronie Dunaju zostało tak nazwane na cześć Biskupa Gellerta, który tutaj właśnie został zamordowany przez pogan (legenda mówi, że spuszczono go z góry w drewnianej beczce wprost do Dunaju). Kiedyś wierzono, że na górze odbywają się sabaty czarownic. 

Oprócz pomnika zamordowanego biskupa, na Górze Gellerta stoi Cytadela oraz Pomnik Wolności przedstawiający kobietę trzymającą nad głową palmowy liść - pomnik naprawdę robi wrażenie - jest ogromny (postument ma 26 m wysokości, a sama rzeźba 14 metrów). W nocy jest pięknie podświetlony - nić dziwnego, że widać go praktycznie z każdej części miasta.
Na Wzgórze Gellerta warto wdrapać się też dla pięknego widoku. O, takiego...




H jak Hala Targowa Vásárcsarnok


Najsłynniejsza, największa i najstarsza Hala Targowa w Budapeszcie. Na parterze znajdują się stoiska spożywcze z owocami i warzywami, mięsem, nabiałem i pieczywem. Można tu kupić paprykę pod różną postacią, np. pastę paprykową czy słynne węgierskie salami.
Na piętrze coś specjalnie dla turystów - stoiska z pamiątkami. Julek i Julka tradycyjnie zakupili koszulki - przydadzą się na pozostałą część wakacji :)


I jak ... i gdzie tu zaparkować?


Po Budapeszcie najlepiej poruszać się komunikacją miejską, która jest bardzo dobrze rozbudowana (cztery linie metra, tramwaje, autobusy), bilety nie są zbyt drogie (bloczek 10 biletów na metro kosztuje 3000 HUF, czyli ok. 40 zł, w sprzedaży są też bilety jednodniowe, trzydniowe, tygodniowe i inne). Najważniejsze miejsca w mieście można odwiedzić też korzystając ze specjalnej turystycznej linii autobusów. Kupując bilet za ok. 5000 HUF, możemy przez 2 dni jeździć nią po mieście, wysiadać i wsiadać na dowolnych przystankach i korzystać z audioprzewodnika w języku polskim. Gdybyśmy mieli jeden dzień więcej do dyspozycji na pewno skorzystalibyśmy z tej możliwości.

My zwiedzaliśmy Budapeszt głównie spacerując, ponieważ nasz wynajęty apartament znajdował się w centrum miasta (w tym czasie nasz samochód odpoczywał na podziemnym parkingu). Jedynie do zoo dojechaliśmy metrem. 
W Budapeszcie jest naprawdę dużo parkingów, i tych podziemnych, i tych na powierzchni. Jeśli chodzi o te drugie, to postój na większości z nich jest opłacany w parkomatach (wysokość opłaty zależy od strefy). W ostatni dzień naszej wycieczki poruszaliśmy się po mieście samochodem i za każdym razem udało nam się znaleźć całkiem dogodne miejsce do zaparkowania (a na Wzgórzu Gellerta nawet bezpłatne!).
Ciekawostka: Pod placem św. Stefana, przy którym stoi bazylika został wybudowany 4 piętrowy podziemny parking. Mieści on 404 samochody i jest całkowicie zautomatyzowany. Po wjechaniu i wyjściu z samochodu, pojazd jest automatycznie transportowany na miejsce parkingowe. Po zakończeniu parkowania jest on dostarczany kierowcy, który może wyjechać z parkingu (źródło: Wikipedia).


J jak język węgierski


Przekraczając granicę Węgier nie znaliśmy właściwie żadnego słowa w języku węgierskim, nawet przeczytanie nazw miejscowości na tablicach sprawiało nam czasem trudności :) Wiedzieliśmy tylko, że "s" czyta się jak "sz", a "sz" jak "s" (dlatego przy wjeździe do stolicy widniał napis Budapest). Jak się okazało nasza nieznajomość języka nie stanowiła żadnego problemu - wszędzie dogadywaliśmy się po angielsku (w większości miejsc menu, napisy, oznaczenia są także w języku angielskim). A wyjeżdżając do domu znaliśmy kilka nowych słów po węgiersku, przydadzą się podczas kolejnej wycieczki na Węgry :)  


K jak Kürtőskalács


Po "naszemu" po prostu kołacz. Typowo węgierski specjał - rulonik z ciasta drożdżowego nawija się na specjalny, drewniany wałek, smaruje roztopionym masłem, obtacza w cukrze i piecze, najlepiej nad grillem węglowym. Pod wpływem temperatury cukier karmelizuje się tworząc słodką, chrupiącą skorupkę. Na koniec, ciepły i pachnący Kürtőskalács obtacza się jeszcze raz w dodatkach (cynamonie, zmielonych orzechach lub pokruszonej czekoladzie). 
Julek wyczuwał zapach kołaczy z daleka i nigdy nie zdarzyło mu się przejść obojętnie obok budki z tymi pysznościami. Najlepsze Kürtőskalács jedliśmy w zoo.


L jak Langos


Pozostajemy przy tematyce kulinarnej :) Langos to drożdżowy placek smażony na głębokim tłuszczu. Podaje się go z różnymi dodatkami, najczęściej taki jak widać na zdjęciu - z kwaśną śmietaną i tartym żółtym serem. 


M jak Most Łańcuchowy


Pierwszy most na Dunaju zbudowany w 1849 r. połączył Budę i Obudę z Pesztem. 
Mostu Łańcuchowego - bo o nim mowa - strzegą cztery kamienne lwy. Anegdota głosi, że ich twórca zapomniał wyrzeźbić im języków i dlatego z rozpaczy utopił się w Dunaju. W rzeczywistości lwy mają języki - po prostu nie są one widoczne z perspektywy przechodnia :) 
Mostem Łańcuchowym można przedostać się na drugą stronę rzeki zarówno autem, jak i pieszo. 


N jak najstarsza linia metra w Europie


Żółta linia metra, uruchomiona w 1896 roku, jest najstarsza w kontynentalnej części Europy. Zbudowana jest dość płytko, bo tylko 3 metry pod ziemią. Do dzisiaj zachował się oryginalny wystrój stacji i drewniane budki z biletami. Nawet wagony kolejki wyglądają dokładnie tak jak te z początku XX w. Przejażdżka takim pociągiem to niezapomniane przeżycie i obowiązkowy punkt wycieczki do Budapesztu.


O jak ogród zoologiczny


Ogród zoologiczny w Budapeszcie jest naprawdę ogromny, a przy tym piękny i klimatyczny. Spędziliśmy w nim cały dzień, dlatego na pewno zasługuje na osobny wpis :) A zachętą do czytania niech będzie fakt, że widzieliśmy w nim zwierzęta, których do tej pory nie spotkaliśmy w żadnym innym zoo. Z niektórymi z nich stanęliśmy oko w oko, a inne najzwyczajniej w świecie jadły nam z ręki :)  


P jak Plac Bohaterów


Plac Bohaterów położony jest przy jednej ze stacji żółtej linii metra (Hősök tere), tuż obok Parku Miejskiego. Powstał dla uczczenia tysiąclecia państwa węgierskiego. Na środku placu znajduje się 36-metrowa kolumna z posągiem archanioła Gabriela. Otaczają ją jeźdźcy z księciem Arpadem na czele. Z dwóch stron plac otaczają kolumnady, w których umieszczono rzeźby najważniejszych postaci z węgierskiej historii. Górne krawędzie kolumnad zdobią posągi Pracy i Dobrobytu oraz Wiedzy i Chwały, a także boga Wojny i bogini Pokoju.


R jak różane lody

 

Oryginalnych lodów w kształcie róży i o niesamowitych smakach możecie spróbować tuż obok Bazyliki św. Stefana. Kolejka jest spora, ale warto poczekać - lody są przepyszne - jedne z najlepszych jakie jedliśmy. Pistacjowe, melonowe, truskawkowe z bzem, limonkowe z bazylią, czekoladowe z chilli czy te o smaku białej czekolady z lawendą smakują naprawdę obłędnie. Są też specjalne lody bez laktozy i lody z ksylitolem zamiast cukru. Za małą porcję trzeba zapłacić 500, za średnią - 600, a za dużą - 700 forintów.


S jak Synagoga


Kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy synagogę przy ulicy Dohány zgodnie stwierdziliśmy, że jest naprawdę duża. Dopiero później przeczytaliśmy w przewodniku, że to największa synagoga w Europie i druga pod względem wielkości na świecie. Kiedy w czasie wojny Niemcy założyli getto w dzielnicy żydowskiej, to własnie na dziedzińcu tej synagogi chowano zmarłych. Dziś w tym miejscu jest symboliczny cmentarz oraz pomnik holocaustu - oryginalna kompozycja w kształcie drzewa wykonana z granitu i stali.


T jak Turul


Turul to mityczny ptak, który dawno temu miał przyprowadzić lud Madziarów w miejsce, gdzie dzisiaj znajdują się Węgry. Stoi teraz dumnie na Wzgórzu Zamkowym i spogląda na Dunaj. Spodobał się Julkowi, który generalnie pała sympatią do wszelakich mitycznych i bajkowych stworzeń :)


V jak Váci utca

Słynna ulica Váci to deptak w centrum Budapesztu biegnący wzdłuż Dunaju, pełen reprezentacyjnych sklepów różnych sieci (m.in. czteropiętrowa Zara :)), kawiarnianych ogródków, klubów. Życie tętni tu do późnych godzin nocnych (tak nam się przynajmniej wydaje :)). 


W jak Wzgórze Zamkowe


Na Wzgórze Zamkowe można wyjść pieszo, my jednak postanowiliśmy wyjechać kolejką Siklo (dodatkowa atrakcja dla dzieci). 
Na górze czekał na nas naprawdę imponujący Zamek Królewski z pięknymi dziedzińcami, rzeźbami oraz robiącą ogromne wrażenie Fontanną Macieja - rzeźby przedstawiają Króla z upolowanym jeleniem, w otoczeniu psów myśliwskich i współtowarzyszy. 


Pod Wzgórzem Zamkowym znajduje się udostępniony do zwiedzania Labirynt o długości korytarzy ok. 15 km.


Z jak Zamek Vajdahunyad


Zamek Vajdahunyad powstał w Parku Miejskim z okazji 1000-lecia Węgier. Zbudowany z nietrwałych materiałów (miał być raczej wystawą niż budowlą) składał się z kopii znajdujących się na Węgrzech obiektów reprezentujących różne style w architekturze. Wystawa tak spodobała się publiczności, że kilka lat później wzniesiono zamek ponownie - tym razem z materiałów, które przetrwały do dnia dzisiejszego :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz