niedziela, 22 sierpnia 2010

Muzeum Motyli w Bochni

Nawet nie przypuszczałam, że gabloty wypełnione motylami tak zainteresują Julka i Julkę. Ale rzeczywiście było co oglądać. Na początek właściciel muzeum, który jednocześnie jest przewodnikiem ciekawie opowiedział nam gdzie występują, jak są zbudowane i skąd się biorą motyle. Dowiedzieliśmy się, że kiedy larwa zawija się w kokon, to jej ciało rozpada się, a z komórek tworzy się zupełnie nowy organizm, czyli motyl. Zobaczyliśmy największego motyla świata (Brazylijska ćma thysania agrippina, której rozpiętość skrzydeł dochodzi do 30 cm) i maleńkiego Microlepidoptera. 

Widzieliśmy tez motyle, które po złożeniu skrzydeł wyglądają jak liście i te odstraszające swoich wrogów groźnymi oczami na skrzydłach. 
W kolekcji znajdują się okazy z Europy, Ameryki Południowej, Azji i Afryki (np. piękny, ogromny motyl z Madagaskaru - Argema mittrei, zwany też motylem kometą).



Julcia zainteresowała się też jedną ćmą - zmierzchnicą trupią główką. Ma ona na tułowiu rysunek, któremu zawdzięcza swoją nazwę. 
Zaciekawiły nas też motyle trujące, motyle - albinosy i te, które żyją tylko kilka dni, ponieważ ich aparat gębowy nie pozwala im się odżywiać, mają więc do dyspozycji tylko pokarm zgromadzony podczas życia larwalnego.

Na dwóch piętrach muzeum, oprócz kilkuset motyli są też okazy cykad, szarańczy, skorpionów, pająków ptaszników, żuków i modliszek. Dzieciaki dostały lupy i same mogły pobawić się w badaczy - entomologów. A mama dowiedziała się, że barwa i metaliczny połysk pięknego niebieskiego motyla Morpho nie powstał dzięki barwnikowi (pigmentowi), a jest wynikiem specjalnej budowy skrzydeł i zjawiska fizycznego, tzw. dyfrakcji światła.
Na koniec zwiedzania Julcia mogła wziąć do ręki i potrzymać przez chwilę jednego z motyli. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz