Na wyjazd do Rabkolandu Julek i Julka czekali kilka tygodni - był to obiecany już dawno prezent z okazji Dnia Dziecka. W międzyczasie udało nam się kupić 3 karnety w promocyjnych cenach (50% zniżki na grupowych zakupach i akcji Rabkolandu na Facebook'u). Kiedy w piątkowe przedpołudnie dotarliśmy do Rabki świeciło piękne słońce, a Julki już daleka dostrzegły diabelski młyn. Zgodnie z sugestiami znalezionymi na forum internetowym, zaparkowaliśmy auto na bezpłatnym parkingu przed wejściem od strony Rynku. Wstęp do Parku jest bezpłatny, w kasie kupuje się żetony, którymi "płaci się" za poszczególne atrakcje (zazwyczaj 1 żeton za 1 przejazd). Najkorzystniej jest oczywiście od razu kupić karnet na 10 przejazdów. Dla maluchów przygotowano ok. 15 atrakcji, głównie karuzeli. Większość z nich przeznaczona jest dla dzieci od 4 roku życia, dlatego też Julek mógł wsiąść na nie tylko w towarzystwie starszej siostry :).
Na pierwszy ogień poszedł pociąg wodny prosto z Epoki Lodowcowej - w sam raz dla Julusia. Potem, mijając po drodze najdłuższą hulajnogę na świecie, dotarliśmy do ślizgawki, która okazała się ulubioną atrakcją Juli (wracaliśmy na nią jeszcze dwukrotnie :)). Dzieciaki wypróbowały też pociąg Safari, szybki tor samochodowy, dmuchaną chatkę z piernika, karuzelę z postaciami z Księgi Dżungli, latające nad ziemią samoloty, autka jeżdżące wokół Wieży Eiffel'a i stateczki pirackie. Razem odwiedziliśmy Dom Śmiechu z krzywymi lustrami, Pałac Wampirów i Dom do góry nogami (albo raczej "do dołu dachem"). Na koniec Julka wyruszyła w "rejs" pontonem i .... zaczęliśmy drugą turę :). W międzyczasie zrobiliśmy sobie przerwę na odwiedzenie Muzeum Orderu Uśmiechu i troszkę chyba ostatnio zaniedbane Muzeum Rekordów i Osobliwości. Obejrzeliśmy też oryginalną galerię rzeźb z jednej zapałki autorstwa pana Anatola Karonia z Warszawy.
opis poszczególnych atrakcji i inne informacje na stronie internetowej Rabkolandu, a zdjęcia z naszej wycieczki na Facebook'u :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz