Oj, dawno nie byliśmy w górach. Od czasu, kiedy Julek i Julka nauczyli się pływać jakoś tak bardziej ciągnie ich nad wodę...
W tym roku postanowiłam jednak, że czas zaprzyjaźnić się z górami, zakupiliśmy stosowne wyposażenie i na rozgrzewkę wybraliśmy Pieniny. Niezbyt wysokie, za to z ciekawymi szlakami - chodziło o to, żeby Julki polubiły górskie wędrówki i nie zniechęciły się zbyt trudnymi podejściami.
W roli "marchewki" wystąpiły ponadto: batony na dodanie energii podczas wspinaczki (na co dzień Julek i Julka nie jedzą sklepowych słodyczy) oraz obiecana przez mamę odznaka za każdy zdobyty szczyt :)
Na nasz pierwszy cel wybraliśmy Palenicę. Co prawda ze Szczawnicy można wyjechać na jej szczyt wyciągiem krzesełkowym, ale my dzielnie wyruszyliśmy na piechotę :)
Ku mojemu zaskoczeniu to Julek okazał się najwytrwalszym i najmniej zmęczonym zdobywcą szczytu :)
na szczycie Palenicy |
Z Palenicy (722 m n.p.m.) w ciągu 5 minut można przejść przełęczą Maćkówki na Szafranówkę (742 m n.p.m.), co oczywiście uczyniliśmy :)
widok z Szafranówki na Palenicę |
Jak na pierwszy raz dzieciaki spisały się świetnie, dlatego uległam ich namowom i na dół zjechaliśmy wyciągiem - też było super!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz