niedziela, 28 sierpnia 2011

Ruchoma Szopka w Wambierzycach

źródło: www.wambierzyce.pl


Wambierzyce są niewielką, ale bardzo urokliwą miejscowością przy bocznej trasie z Kłodzka do Kudowy. Nad wsią (tak, tak to jest wieś, choć układ ulic i zabudowa przypomina miasteczko) góruje Bazylika pod wezwaniem Nawiedzenia NMP z początku XVIII wieku. Kilkaset metrów dalej, w szarym, niepozornym budynku znajduje się prawdziwe cudo. Ruchoma szopka, bo o niej mowa, pochodzi z XIX w. Małe figurki napędzane prostym mechanizmem zostały wyrzeźbione z drewna lipowego przez miejscowego zegarmistrza Longina Wittiga - zajęło mu to 28 lat. Szopka składa się z ponad 800 figurek (przedstawiających różne sceny w poszczególnych gablotach), z czego 300 jest ruchomych. Scenki przedstawiają m.in. narodziny Jezusa, rzeź niewiniątek, ostatnią wieczerzę czy 12-letniego Jezusa przy pracy. 

Julek z Julką jak zaczarowani wpatrywali się w maleńkie. kolorowe postacie (Julkowi oczywiście bardziej podobały się zwierzątka - np. słoń machający trąbą :)). Oprócz scen biblijnych obejrzeliśmy jak wyglądała praca w kopalni (malutkie wagoniki wywożą węgiel na powierzchnię) i dawna zabawa ludowa. Tutaj "hitem" okazał się mały pomocnik kominiarza - Franek - wyskakujący znienacka z komina. Na koniec wrzuciliśmy monety do skarbonki małego muzykanta - zgodnie z instrukcją, jeśli się ukłoni to znaczy, że wrzucający pieniążka był w ostatnim czasie grzeczny...


Szopkę zwiedza się z przewodnikiem (wejścia odbywają się co 15 minut), w obiekcie nie wolno robić zdjęć, ani filmować - można natomiast obejrzeć piękną galerię zdjęć na stronie internetowej Sanktuarium. Przy Szopce nie ma osobnego parkingu, można jednak zaparkować przy ulicy obok budynku (pod warunkiem, że będzie jeszcze wolne miejsce).

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Ogród Bajek i Wodospad Wilczki w Międzygórzu


Nasza wyprawa zaczyna się w Międzygórzu, u stóp góry Iglicznej. Wypatrujemy dookoła żółtych i czerwonych krasnoludków, które mają zaprowadzić nas w niezwykłe miejsce…. O jest jeden! Drugi! Trzeci! Idziemy! Maszerujemy za nimi pod górę… "Daleko jesce?" pyta Julek, ale dzielnie wspina się dalej. Tym bardziej, że dokoła mnóstwo atrakcji - to trzeba przeskoczyć kałużę, to znów przenieść ślimaka w bezpieczne miejsce albo dokładnie obejrzeć wielkiego grzyba :) Zatrzymujemy się przed ogromną skałą, która nagle wyrasta na naszym szlaku, a magiczna woda z zaczarowanego górskiego źródełka dodaje sił i „leczy” bolące nóżki. Jeszcze tylko jedno strome podejście i.... Nareszcie! Dotarliśmy do…. Ogrodu Bajek.

wchodzimy do środka...
To magiczne miejsce powstało już po I wojnie światowej. Stworzył je pracownik leśny - Izydor Kriesten, który w swoim ogrodzie poustawiał własnoręcznie wykonane z drzew, korzeni, kory i szyszek bajkowe postacie. Niestety, po 1945 roku część eksponatów bajkowych uległa zniszczeniu lub została skradziona. Od tamtej pory kilkakrotnie próbowano odrestaurować Ogród. Udało się to dopiero w 1986 roku, kiedy to uroczyście udostępniono Ogród Bajek zwiedzającym.

Kupujemy więc bilety i wchodzimy. Na zboczu góry, wśród drzew, krzewów i kwiatów, czekają na nas kilkupoziomowe ścieżki, schodki, ławeczki. Można pospacerować lub po prostu usiąść i odpocząć. Julek i Julka jednak ani myślą odpoczywać, podbiegają do kolejnych drewnianych figurek i na wyścigi rozpoznają bajkowe postacie: "Reksio!", "Muminki!", "Różowa Pantera!", "Jaś i Małgosia!". Są nawet Pszczółka Maja, Koziołek Matołek, Smerfy i Kubuś Puchatek. A oprócz tego mnóstwo zakamarków, małych jaskiń, źródełek, domków, do których można wejść... Dzieciaki bawią się lepiej niż w wesołym miasteczku...


Wracając naszym znajomym "krasnoludkowym" szlakiem zauważamy prowadzące stromo w dół kamienne schodki, tabliczka na drzewie informuje nas, że idziemy do kolejnego niezwykłego miejsca... schodki wydają się nie mieć końca... w miarę jak schodzimy w dół słyszymy coraz głośniejszy szum... "Co to może być?" - dziwi się Julka... w końcu przed nami ukazuje się... najprawdziwszy wodospad...
Wodospad Wilczki (bo to do niego prowadziły tajemnicze schodki) ma wysokość 22 m i jest drugim co do wielkości w Sudetach. Nad wodospadem znajduje się stalowy mostek dla zwiedzających, można też obserwować go ze specjalnej platformy widokowej. Spadająca z głośnym szumem woda robi wrażenie, zwłaszcza na dzieciakach, które aż wstrzymują oddech...



Na koniec kilka informacji praktycznych. Auto można zostawić w Międzygórzu na jednym z kilku płatnych parkingów lub na bezpłatnym parkingu obok pensjonatu "Sarenka". Stamtąd też najlepiej rozpocząć wędrówkę do Ogrodu Bajek. Prowadzą do niego specjalnie wytyczone szlaki dla dzieci oznaczone czerwonym i żółtym krasnalem. Żółte podejście jest łatwiejsze, można wybrać się nawet z wózkiem dziecięcym (ostatnie kilkadziesiąt metrów trochę bardziej strome). Ogród Bajek jest czynny w godzinach 10.00-18.00, wstęp do niego jest płatny (6 zł bilet normalny, 4 zł - ulgowy, dzieci do 3 roku życia bezpłatnie). 

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Cerkiew w Złockiem


Niedaleko Muszyny (gdzie spędzaliśmy jeden z sierpniowych weekendów), we wsi Złockie znajduje się piękna drewniana greckokatolicka Cerkiew p.w. św. Dymitra (obecnie kościół rzymskokatolicki). Zbudowano ją w II połowie XIX w., u stóp południowych stoków Jaworzyny Krynickiej. Julek i Julka zazwyczaj nie są zainteresowani zwiedzaniem tego typu obiektów, wystarczyło jednak im powiedzieć, że gdzieś obok znajduje się geocaching'owa skrytka i już byli gotowi do wyjazdu ;)


Na miejscu dość szybko udało nam się znaleźć małą "skrzyneczkę", Julka wpisała się do logbook'a i poszliśmy obejrzeć zabytek. Julcia zwróciła uwagę na wieże z charakterystycznymi kopułami, udało nam się też zobaczyć piękny ikonostas (czyli ozdobną, pokrytą ikonami ścianę) wewnątrz kościoła. Obok świątyni znajduje się niewielki cmentarz greckokatolicki oraz drewniana dzwonnica.


Z parkingu obok cerkwi roztacza się przepiękny widok, stąd też można wyruszyć zielonym szlakiem na szczyt Jaworzyny Krynickiej. Julek i Julka szybko wypatrzyli pobliski plac zabaw i oczywiście musieli go wypróbować :)


czwartek, 11 sierpnia 2011

Muzeum Ziemi w Kletnie


Szliśmy właśnie z parkingu w stronę Jaskini Niedźwiedziej, kiedy Julek krzyknął "Mama, zobac, allozalł". Rozejrzałam się. Rzeczywiście, za ogrodzeniem, wśród drzew, stał sobie pokaźnych rozmiarów dinozaur. Podeszliśmy bliżej, Julek podskakując z radości (jak zwykle na widok prehistorycznych gadów) wołał: "O, jest nawet mamut, mama idziemy?" Jasne, że poszliśmy :)

skamieniałe gniazda
z jajami dinozaurów
Okazało się, że trafiliśmy do niewielkiego, ale bardzo ciekawego muzeum. Zostało ono stworzone przez pełnego pasji człowieka, Pana Arnolda Miziołka, który od 27 lat sam zdobywa eksponaty prezentowane zwiedzającym. Najcenniejszy okaz to kolekcja skamieniałych gniazd z jajami dinozaurów, które zostały sprowadzone aż z Chin, a znalezione na obrzeżach Pustyni Gobi. Należały one do segnozaurów i hadrozaurów.


Ale to nie wszystkie niezwykłości znajdujące się w muzeum. Julka zainteresowały też zęby spinozaura oraz odciski łap dinozaurów znalezione w Górach Stołowych. Widzieliśmy też muszle amonitów, kolekcję minerałów, a nawet prawdziwy meteoryt. W ogrodzie spotkaliśmy jaskniowców, mamuta i kilka sympatycznych dinusiów. Julek przedstawił nawet swojemu iguanodonowi jego nieco większych kuzynów :)

środa, 10 sierpnia 2011

Kopalnia Złota w Złotym Stoku
















Latarki spakowane, ciepłe bluzy też. Przed nami wyprawa do Kopalni Złota. Ciekawe, czy usłyszymy kroki ducha? Czy spotkamy Gnoma? Kto wie, może uda nam się nawet znaleźć prawdziwe złoto...
Dawno, dawno temu w Polsce naprawdę wydobywano cenny kruszec - w czasach swojej świetności kopalnia dostarczała ok. 8% całej europejskiej produkcji złota. Przez cały okres jej eksploatacji (czyli ok. 1000 lat) w Złotym Stoku wydobyto 16 ton złota. 

Zwiedzanie zaczynamy w Sztolni Gertrudy - nazwa ta pochodzi od imienia żony jednego z górników przysypanych podczas katastrofy w kopalni. Prowadzenie akcji ratowniczej nie było opłacalne dla ówczesnego właściciela, dlatego dzielna Gertruda postanowiła sama dotrzeć do męża i uratować go. Niestety, ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia - kobieta została na zawsze w labiryntach złotostockiej kopalni. Od tamtej pory jej duch niósł pomoc zbłąkanym górnikom, którzy podążając za odgłosami kroków docierali do wyjścia.
Nie udało nam się spotkać ducha, którego podobno nikt nigdy jeszcze nie widział, ale Julka słyszała jakieś kroki...

Idziemy więc dalej podziemnym korytarzem, w głębi widać przytłumione światło, słychać jakiś brzęk, podchodzimy bliżej, z ciemności wyłania się pracownia alchemika, w której wita nas sam Hans Schärfenberg - to on w XVI w. zdenerwowany nieudanymi próbami odkrycia eliksiru nieśmiertelności cisnął do ognia bryłę rudy arsenu. Jakież było jego zdumienie, kiedy rano w ognisku odkrył biały proszek, który okazał się bardzo silną trucizną. W ten sposób kopalnia złota stała się kopalnią rud arsenu i na ponad 100 lat głównym światowym dostawcą arszeniku. Legenda mówi, że arszenikiem z tutejszej kopalni podtruwano samego Napoleona.

Przechodzimy obok skarbca - zgromadzono tutaj 1066 sztabek symbolizujących całe wydobyte w kopalni złoto. Tutaj dowiadujemy się, że litr złota waży 20 kg, a jedna niewielka sztabka - aż 12,5 kg (oj, rabusie wynoszący pełne kieszenie takich sztabek z sejfów musieli mieć sporo siły ;)

A oto i najprawdziwszy Gnom o imieniu Szary, zamieszkujący korytarze kopalni. Chętnie wita się z dzieciakami, pozuje do zdjęć, a nawet tańczy. Po krótkiej pogawędce prowadzi nas przez zaułek duchów do specjalnie przygotowanej ośmiometrowej zjeżdżalni, którą wjeżdżamy prosto do... Muzeum Przestróg, Uwag i Apeli. "Maszyna to twój przyjaciel. Szanuj ją i pielęgnuj", "Nie rzucaj młotkiem, będąc na rusztowaniu", "Rolników obsługujemy szybko, sprawnie i życzliwie", "Co zrobiłeś dzisiaj dla obniżenia kosztów własnych?" to tylko mała próbka zabawnych haseł, informacji i ostrzeżeń które kiedyś funkcjonowały w życiu codziennym, a które możemy teraz oglądać w kopalnianym Muzeum.

Wychodzimy na powierzchnię. Teraz czeka nas 10-minutowy spacer pod górę. Mijamy "Skalisko" podobno największy w Polsce park linowy. Podziwiamy ogromny kamieniołom. Przed nami Góra Sołtysia - to w niej znajduje się wejście do Sztolni Czarnej Górnej, której największą atrakcją jest jedyny w Polsce 8-metrowy, podziemny wodospad. 
Ze sztolni wyjeżdżamy na powierzchnię pomarańczowym tramwajem. Lokomotywa "Gacek" dowozi nas na stację Kopalnia Złota - Główna. Tutaj dalszy ciąg atrakcji - wybijamy monetę z sympatycznym nietoperzem, odbieramy certyfikat zdobywców kopalni, odwiedzamy Muzeum Minerałów i bawimy się w poszukiwaczy złota.


Zmęczeni ponad 2-godzinną zabawą odpoczywamy i jemy obiad w Karczmie (polecamy zwłaszcza pierogi). Jeszcze tylko mały spacerek wśród zieleni nad strumykiem i kierujemy się w stronę parkingu. Na pożegnanie "macha" nam Gacek - sympatyczny nietoperz - symbol kopalni.

temperatura w kopalni wynosi ok. 7° C.
czas zwiedzania: ok. 1,5 godz.
parking: duży, bezpłatny, przed wejściem na teren kopalni
można do woli filmować i robić zdjęcia
na stronie internetowej kopalni można znaleźć wiele dodatkowych informacji

wtorek, 9 sierpnia 2011

Zamek w Mosznej

Jadąc na wakacje postanowiliśmy zrobić sobie przystanek i przy okazji zwiedzić jeden z najpiękniejszych zamków w Polsce. Nie bez powodu jest on nazywany bajkowym - to chyba dzięki 99 wieżom i wieżyczkom wydaje się, jakby mieszkała w nim sama Królewna Śnieżka. Dojazd do zamku jest dobrze oznakowany - jadąc za drogowskazami dotarliśmy do kościoła w Mosznej, obok którego można zostawić auto (ten parking jest podobno płatny, więc my zaparkowaliśmy po sąsiedzku - przed sklepem spożywczym). Stąd czekał nas już tylko 3-minutowy spacerek w trakcie którego zza drzew powoli wyłoniły się mury zamku.


Wchodząc na teren parku otaczającego zamek, trzeba wykupić bilet (5 zł/3 zł, dzieci do lat 7 - wstęp wolny). Ze względu na to, iż obecnie w zamku mieści się Centrum Terapii Nerwic, zwiedzanie odbywa się tylko z przewodnikiem o ściśle określonych godzinach ( najlepiej sprawdzić je wcześniej na stronie internetowej zamku). Zwiedzanie wnętrz wymaga zakupu kolejnego biletu (8 zł/5 zł, dzieci do lat 4 - wstęp wolny). 
Przechodząc przez kolejne pomieszczenia zamku podziwiamy marmury, drewniane, rzeźbione portale (ten najokazalszy został sprowadzony aż z Wenecji), kwiatowe kasetony na sufitach, żyrandole, kolorowe witraże w oknach. Oglądamy kawiarnię, jadalnię, oranżerię z egzotycznymi palmami i fontanną, salę kominkową z okazałym malowidłem na ścianie, salę pawia, która wzięła swoją nazwę od płaskorzeźby ptaka nad drzwiami (dawniej była to sala lustrzana z mnóstwem ogromnych luster w pięknych ramach), salę balową z przeszklonym sufitem i bibliotekę z dziwnie wysoko zawieszonym lustrem (podobno hrabia chcąc pochylić je, tak, aby można było się w nim przejrzeć, naciskał ukryty w ramie tajemniczy przycisk, którego jednak do dnia dzisiejszego nie odnaleziono...). Ostatnim pomieszczeniem jakie zwiedzamy jest kaplica z kryptą.


Trzeba przyznać, że zamek z zewnątrz prezentuje się równie ciekawie jak wewnątrz. Balustradki, balkoniki, wieżyczki, rzeźby ozdobione są mnóstwem detali. Udało nam się odnaleźć lwy, niedźwiedzia, dzika, sowę, a w najwyższej wieży zamku wypatrzyliśmy nawet szkielet. 

\
Wokół zamku rozciąga się piękny park z aleją lipową, stawem z fontanną, licznymi mostkami, Wyspą Wielkanocną, rododendronami i azaliami. Te ostatnie najpiękniej prezentują się wiosną - wtedy też organizowane jest w parku Święto Kwitnących Azalii.